Dwa w jednym
W naszym klimacie poleganie tylko na jednym źródle ciepła wiąże się zawsze z pewnym ryzykiem, bo awaria może się przecież przydarzyć w środku zimy. Ponadto często oznacza to korzystanie z paliw bardzo różniących się ceną. Typowy przykład to właśnie kominek na drewno i kocioł na gaz płynny lub prąd, gdzie różnica cen ciepła może być nawet dwukrotna.
Koszty eksploatacyjne to jednak nie ostatni aspekt sprawy. Trudno nie zauważyć, że różnica w uciążliwości obsługi kominka, do którego musimy dokładać drewno, czyścić go itd., oraz kotła gazowego lub elektrycznego, przy którym nasza aktywność ogranicza się do wybrania pożądanej temperatury, jest ogromna.
A musimy jeszcze pamiętać o kosztach inwestycyjnych. Z tych wszystkich względów, decyzja o tym jaki kocioł ma współpracować z kominkiem z płaszczem wodnym wcale nie jest prosta. Przede wszystkim musimy zdecydować, czego po takim układzie oczekujemy – ma umożliwić awaryjne ogrzewanie, obniżyć koszty eksploatacyjne, czy może zmniejszyć uciążliwość obsługi instalacji?
Z kotłem na paliwo stałe
Połączenie kominka i kotła na paliwo stałe może się wydawać nieuzasadnione. Jednak tak jest tylko w przypadku kotłów zasypowych. Z kolei kotły z podajnikiem, opalane węglem-groszkiem lub peletami, to niejako urządzenia wyspecjalizowane. Nawet jeżeli da się w nich palić drewnem w szczapach, na tzw. ruszcie awaryjnym, nie jest to zbyt wygodne. Do spalania takiego drewna kominek nada się znacznie lepiej.
Do jego wykorzystania może być aspekt ekonomiczny, jeżeli mamy dostęp do taniego drewna. Jeżeli zaś płacimy za nie ponad 200 zł za 1 metr przestrzenny, oszczędności stają się już niewielkie i sens inwestowania kilku czy nawet kilkunastu tysięcy złotych w kominek z płaszczem (wraz z całym osprzętem, obudową itd.) jest raczej wątpliwy.
Kominek może być jednak traktowany również jako drugie źródło ciepła, działające w razie niesprawności kotła lub dłuższej przerwy w dostawie prądu. A w naszym kraju wciąż są miejsca, gdzie trafiają się takie nawet kilkudniowe awarie. Nowoczesny kocioł bez prądu działać nie będzie, zaś w odpowiednio skonfigurowanej instalacji kominek może zapewniać ogrzewanie dzięki grawitacyjnemu obiegowi wody (bez pompy). Zaprojektowanie i wykonanie takiego układu jest nieco trudniejsze niż typowego pompowego, jednak jak najbardziej możliwe.
Z kotłem gazowym lub olejowym
Gaz płynny i olej opałowy to dość drogie nośniki energii. Koszt ciepła, w porównaniu ze spalaniem drewna, może być ponad dwukrotnie wyższy. Z tego względu zrozumiała jest chęć wykorzystania kominka. Jednak trzeba od razu zaznaczyć, że kominek z płaszczem wodnym nie będzie rozwiązaniem satysfakcjonującym dla każdego.
Przede wszystkim ze względu na uciążliwość obsługi. Nawet jeżeli kupimy drewno już porąbane, to i tak trzeba je przynosić i dokładać dość często. Do tego jeszcze trzeba usuwać popiół oraz czyścić kominek.
Powtórzmy jeszcze raz – takie de facto przeniesienie kotłowni do salonu nie wszystkim będzie odpowiadać. Tym bardziej, że i pewnego zabrudzenia tego wnętrza też nie unikniemy. Jeżeli więc nie mamy doświadczenia w paleniu drewnem oraz sił i czasu na to (lub po prostu chęci), lepiej zastanówmy się dwa razy zanim kupimy nowoczesny kominek z płaszczem. Szkoda, żeby stał potem nieużywany.
Jeżeli nie jesteśmy entuzjastami palenia drewnem, może lepiej wydajmy pieniądze nie na kominek, lecz na docieplenie domu. Ma to sens szczególnie w przypadku starszych budynków. Inna możliwość, w przypadku ogrzewania LPG, to zakup własnego zbiornika zamiast dzierżawy, bo wówczas możemy taniej kupować gaz.
Przeczytaj także: Kominki do salonu
Z kotłem elektrycznym
Łącząc w jednej instalacji kominek i kocioł elektryczny zyskujemy drugie źródło ciepła, które jest bezobsługowe i może działać w pełni automatycznie. Dzięki temu możemy bez obaw wyjechać na zimowe wczasy, nie obawiając się o dom. Ogrzewanie przejmuje kocioł. Przy tym sama jego instalacja jest bardzo łatwa. Sam jest niewielki, nie stawia wymagań wobec wentylacji, nie potrzebuje komina.
Jest jeszcze istotny aspekt formalny. Zgodnie z przepisami prawa, kominek nie może być jedynym źródłem ogrzewania w domu. Jeżeli dodamy kocioł elektryczny, wymogi zostaną spełnione, choćbyśmy faktycznie używali głównie kominka.
Przede wszystkim bezpiecznie
Połączenie kominka i kotła może być wykonane w różny sposób i często dobre skonfigurowanie całości nie jest prostą sprawą. Dlatego zawsze jest to zadanie dla doświadczonego fachowca i to on bierze odpowiedzialność za efekt.
Najważniejszą sprawą jest bezpieczeństwo. Zabezpieczenie musi uniemożliwiać nadmierny wzrost ciśnienia wody w wyniku wzrostu jej temperatury. Inaczej mogłoby dojść do rozsadzenia instalacji i zniszczenia budynku. To jak wybuch bomby. Przyrost objętości wody w wyniku jej podgrzania przyjmują naczynia wzbiorcze. Potrzebne są dwa, osobno dla kominka i kotła. Naczynia i cała instalacja wodna mogą być jednego z dwóch typów.
Układ otwarty oznacza stały kontakt wody w instalacji z powietrzem atmosferycznym. W razie nadmiernego wzrostu temperatury woda może nawet zawrzeć, ale jej ciśnienie nie wzrośnie. Dokładnie tak jak w czajniku lub garnku z uchyloną pokrywą. W związku z tym ten układ uważany jest za najbezpieczniejszy. Również dlatego, że nie ma w nim żadnych ruchomych elementów (np. zaworów), które mogły by się zepsuć.
W układzie zamkniętym zaś stałego połączenia z atmosferą nie ma. Woda znajduje się pod pewnym ciśnieniem, a wzrost jej objętości przejmuje zamknięte naczynie wzbiorcze. Jeżeli zaś wzrost ciśnienia jest zbyt duży i przekracza możliwości naczynia, otwiera się zawór bezpieczeństwa i część wody zostaje spuszczona z instalacji. W pewnym uproszczeniu, zamknięte naczynie wzbiorcze to metalowy zbiornik wody z wypełnionym gazem balonikiem w środku.
Kiedy przy podgrzewaniu objętość wody rośnie, ściska ona nieco balonik. Kiedy zaś temperatura wody spada, gaz wraca do swojej wcześniejszej objętości. Łatwo zauważyć, że w tym układzie mamy potencjalnie awaryjny element – zawór bezpieczeństwa.
Trudności w połączeniu w jednej instalacji kominków z płaszczem i kotłów często wynikają z tego, że mogą one wymagać innego rodzaju zabezpieczenia (zamkniętego lub otwartego naczynia wzbiorczego).
Praktycznie wszystkie kotły gazowe i olejowe wymagają układów zamkniętych. Do takich są też dostosowane najpopularniejsze stalowe grzejniki płytowe. Z kolei kotły elektryczne, po zmianie ustawień, mogą działać w obu systemach. Zaś wśród kominków z płaszczem wodnym oraz kotłów na paliwa stałe występują zarówno modele dostosowane tylko do układów otwartych, jak i takie, które można zabezpieczyć zamkniętym naczyniem wzbiorczym.
W tym drugim przypadku jednak kominek musi mieć tzw. urządzenie do odbioru nadmiaru ciepła. Zwykle to wężownica umieszczona w jego przestrzeni wodnej. Wężownica podłączona jest do instalacji wodociągowej i w razie nadmiernego wzrostu temperatury kominka przepływa przez nią zimna woda, trafiająca następni do kanalizacji.
Najłatwiej jest oczywiście wtedy, gdy zarówno kocioł, jak i kominek pracują w tym samym systemie. Jednak ogrzewanie z kominkiem w układzie otwartym oraz kotłem w systemie zamkniętym wcale nie należy do rzadkości. Wówczas konieczny jest wymiennik ciepła, rozdzielający instalację na dwie części – otwartą kominkową, oraz zamkniętą kotłową. Ideowy schemat takiego rozwiązania pokazujemy na rysunkach.
Warto dodać, że w układach z kotłem i kominkiem z płaszczem wodnym stosuje sie niekiedy zbiorniki wody grzewczej. Gdy są niewielkie (do 200 l), pełnią rolę tzw. zbiorników buforowych, w których woda przejmuje chwilowe nadmiary ciepła wytworzonego przez kominek. W końcu jego mocą trudno sterować i nie zawsze będzie oddawać akurat tyle ciepła ile potrzebujemy w danej chwili. Takie chwilowe różnice pomiędzy oddawaną ilością ciepła a zapotrzebowaniem na nie, łagodzi zbiornik buforowy.
Zaś zbiornik zdecydowanie większy, o pojemności przynajmniej 500 l, może pełnić nie tylko funkcje bufora, ale i akumulatora ciepła. Woda w nim nagrzewa się przez kilka godzin intensywnego palenia w kominku, po czym przez kolejnych kilka czy kilkanaście wykorzystujemy zgromadzone w niej ciepło. Kłopotliwe jest jednak to, że taki zbiornik akumulacyjny zajmuje sporo miejsca.
Przy pojemności 1000 l będzie to walec o wymiarach mniej więcej 0,8 × 2,0 m. Możemy sobie pozwolić na jego wstawienie właściwie tylko wówczas, gdy za ścianą z kominkiem jest kotłownia lub pomieszczenie gospodarcze.